Artykuły,  Psychologia pozytywna

Jakich ludzi darzymy sympatią?

Nie żyjemy na świecie sami. Spotykamy wciąż nowych, bardzo różnych ludzi, z których każdy jest odmienny. Jednych z nich lubimy, innych nie. Każda nowo poznana osoba wzbudza już od pierwszego kontaktu sympatię lub antypatię. Czasem zastanawiamy się skąd to się bierze. Próbujemy zrozumieć, dlaczego jedni nowi znajomi budzą odczucia pozytywne, a inni negatywne. Wielu na pewno często zadaje sobie pytanie: „Jakich  ludzi lubimy?”.

Wydaje się, że bardzo trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistości, tym jak odbiera się innych, kierują określone zasady. Składają się one na atrakcyjność interpersonalną, którą każdy obdarzony jest w różnym stopniu. Stąd właśnie jedni ludzie lubią się nawzajem, a inni niekoniecznie. Jedni uchodzą za ogólnie lubianych w swoim środowisku, a drudzy nie są raczej darzeni powszechną sympatią.

Oczywiście, kryteria, które tym zjawiskiem kierują, są dla każdego mniej lub bardziej indywidualne. Ludzie różnią się się między sobą, mają inne potrzeby i upodobania. Istnieje jednak ramowa lista cech, którymi zdaniem psychologów i socjologów najczęściej kierujemy się  podczas oceniania poszczególnych osób.

Z socjologicznego punktu widzenia, wypracowanego na podstawie badań, największą sympatią darzone są osoby uczciwe, lojalne, godne zaufania, rozsądne i uprzejme. Innych ocenia się na podstawie podobieństw. Bliskie kontakty nawiązują ze sobą najczęściej osoby o zbliżonych zainteresowaniach i pasjach, poglądach, umiejętnościach oraz talentach. Bardzo ważne jest również, czy sympatia jest odwzajemniona. Każdy lubi bardziej tych, którzy również odbierają go pozytywnie.

Co o atrakcyjności interpersonalnej mówi psychologia?

W gruncie rzeczy bardzo wiele. Okazuje się, że pozornie bezpodstawne sympatie i antypatie da się w prosty i logiczny sposób wyjaśnić. Mimo, iż ludzie generalnie nie przyznają się do tego, ogromny wpływ na to, jak odbiera się innych ma wygląd zewnętrzny. Często rzeczywiście wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak wielką rolę odgrywają wrażenia wzrokowe. Wiele osób wstydzi się używania takiego kryterium oceny. Faktem jest jednak, że atrakcyjność fizyczna w dużej mierze buduje pierwsze wrażenie, dyktuje początkową reakcję, a często też decyduje o tym, czy znajomość będzie kontynuowana i rozwijana.

Wnioskowania o cechach nowo poznanej osoby na podstawie jej wyglądu zewnętrznego, nie należy się wstydzić. Trudno dziwić się, że osoby „ładne” wywołują dużo przyjemniejsze wrażenie. Automatycznie przypisuje się im cechy takie jak inteligencja, interesująca osobowość czy atrakcyjność seksualna. Panuje głębokie przekonanie, że atrakcyjny wygląd, ciekawe wnętrze i dobre serce idą ze sobą w parze. Takie poglądy utrzymują się zazwyczaj do czasu, aż osoba własnym zachowaniem i postępowaniem ich nie zweryfikuje. Nic w tym dziwnego, skoro od wczesnego dzieciństwa taki punkt widzenia jest ludziom sukcesywnie wpajany. Wystarczy spojrzeć na bohaterów bajek – złe postacie niezmiennie przedstawiane są jako brzydkie, dobre zaś jako piękne i pełne osobistego uroku.

„Jak Cię widzą tak Cię piszą”

Duże znaczenie w tej kwestii ma również fakt, jak atrakcyjne i nieatrakcyjne osoby postrzegają samych siebie. Nie bez przyczyny mówi się „jak cię widzą, tak cię piszą”. Osoby o korzystnym wyglądzie mają z reguły wyższe poczucie własnej wartości i są  bardziej pewne siebie. Ponadto same lepiej siebie lubią i postrzegają jako osoby warte sympatii innych ludzi. Ci, którzy nie mogą poszczycić się zewnętrzną urodą bardzo często sami siebie przekreślają towarzysko. Traktują siebie świadomie lub nieświadomie, jako gorszych, nie lubianych i nieakceptowanych. Taki sposób myślenia dyktuje określone reakcje, które sprawiają, że rzeczywiście takie osoby postrzegane są jako niesympatyczne, interpersonalnie nieatrakcyjne i nie dające się lubić. Zjawisko takie nazywa się „samospełniającą się przepowiednią”.

Nikt nie jest w stanie zmienić swojego wyglądu, by być bardziej lubianym. Niedostatki powierzchowności w dużym stopniu da się jednak zatuszować, przesłonić innymi czynnikami. Jednym z nich jest chociażby uśmiech. O wiele bardziej lubiane są osoby uśmiechnięte, niż te z ponurą miną. Sympatyczny i życzliwy wyraz twarzy sprawia, że osoba jest  odbierana jako atrakcyjniejsza fizycznie. Po dłuższej znajomości, wygląd osoby lubianej wydaje się tym przyjemniejszy, im większa jest sympatia.

Oczywistym jest, że na atrakcyjność interpersonalną składa się o wiele więcej cech niż tylko sam wygląd zewnętrzny. Zwłaszcza przy kolejnych etapach znajomości zwraca się uwagę na wiele innych, równie istotnych czynników.

Wzajemne podobieństwo przyciąga?

Jedną z ważniejszych cech jest wzajemne podobieństwo. Każdemu odpowiada znacznie bardziej towarzystwo osób o podobnych postawach, zachowaniach i poglądach. Nic w tym  dziwnego. Dzięki temu znajomość jest bardziej interesująca, a pole do stwarzania konfliktów – ograniczone. W przyjaźni czy bliskiej znajomości najważniejsze są rozmowy. Ciężko  jest wytrzymać z osobami, z którymi prawie w niczym się nie zgadzamy. W otoczeniu osób myślących i zachowujących się podobnie jak my, czujemy się akceptowani i przynależny do grupy. W takim towarzystwie można sobie pozwolić na większą otwartość i swobodę w wyrażaniu myśli czy emocji. Nie musimy nic udawać ani bezustannie uważać na słowa i reakcje, bojąc się odrzucenia czy krytyki. W tego typu relacjach występuje świadomość zrozumienia i poparcia ze strony drugiej osoby.

Na plus działają także wspólne zainteresowania i pasje. To dzięki nim ludzie mają o czym ze sobą rozmawiać. O wiele ciekawsze są znajomości, w których pole do dyskusji i możliwości wspólnego spędzania czasu nie są zbyt mocno ograniczone. Chętniej robi się wspólnie to, co sprawia przyjemność obu stronom, niż to, do czego nie mamy przekonania.

Istnieje tu jednak pewne ryzyko. Kiedy dwoje ludzi zgadza się ze sobą we wszystkim i na każdy temat ma identyczne zdanie, może pojawić się nieprzyjemne wrażenie, że jedna z nich udaje podobne postawy tylko po to, by być przez drugą korzystniej postrzegana. Czasem wydaje się też, że mamy do czynienia z osobą pozbawioną własnego zdania, która stara się być lustrem tej drugiej. Wszystko po to, aby zdobyć jej sympatię.

Przeciwieństwa się przyciągają?

Istnieje jednak powiedzenie: „przeciwieństwa się przyciągają”. W nim również jest trochę racji. Czasami dzieje się wprost odwrotnie. Tłumaczy to tzw. zasada komplementarności. Zdarza się, że osoby diametralnie od siebie różne, we wzajemnych relacjach uzupełniają się z korzyścią dla obu stron. Osoby nieśmiałe czasami szukają ludzi bardziej otwartych, niż one same,  gdyż rozwiązuje to problem nawiązania relacji. Ktoś, kto nie lubi mówić, a jednocześnie potrafi słuchać i znajduje w tym przyjemność, chętnie przebywa w towarzystwie „gadatliwych” ludzi. Druga, więcej mówiąca osoba cieszy się, gdy ma kogoś, kto chętnie jej wysłucha i nie będzie przerywał. Osoby o silnej osobowości, lubiące dominować, preferują w swoim otoczeniu ludzi uległych i pokornych, ci natomiast potrzebują kogoś, kto pokierowałby nimi, przy kim mogliby poczuć się bezpiecznie. Dodatkowo w tym przypadku ceni się drugą stronę za cechy, których samemu się nie posiada.

Większą sympatię budzą też często osoby kompetentne w swojej roli, zdolne, inteligentne i obdarzone talentami. Wydają  się one ciekawsze. Nie spotykają się natomiast z sympatią otoczenia ci, którzy często popełniają te same błędy. Również tutaj nie jest wskazana przesada. Osoby zbyt idealne budzą zazdrość i zawiść, a jednocześnie wydają się mniej „ludzkie” co tworzy  wówczas niezdrowy dystans. Uniemożliwia on później budowanie i pogłębianie relacji międzyludzkich.

Kolejną ważną sprawą jest częstotliwość kontaktów. Im częściej ludzie się spotykają, tym bardziej jest prawdopodobne, że relacje staną się bliższe co może zaowocować przyjaźnią. Z tego powodu najczęściej najbliższymi znajomymi i przyjaciółmi są osoby mieszkające blisko lub koledzy i koleżanki z pracy, mający ze sobą stały kontakt.

Co może wydać się dziwne, zasady kierujące stosunkami interpersonalnymi, zwłaszcza tymi bardziej zaawansowanymi, na dalszych etapach rozwoju, łatwo jest przyrównać do zasad panujących w biznesie i ekonomii. Brzmi to może z pozoru płytko, zdaje się sprowadzać stosunki między ludźmi, nawet tak głębokie jak przyjaźń, do rangi „interesów”. Fakt jest jednak taki, że i tutaj rządzą pewne określone zasady, które są całkowicie naturalne. Nikt tak naprawdę nie ma ochoty robić nic za darmo. Niestety czasami relacje oparte są właśnie na kalkulacji zysków i strat.

Zasada „brania” i „dawania”

Najbardziej szczęśliwe i stabilne są relacje oparte na równości poniesionych wkładów. Nikt nie lubi trwać w znajomościach, w których tylko jedna strona daje, a druga wyłącznie bierze. Osoba, która wciąż wiele poświęca, nie otrzymując w zamian nawet połowy tego, co sama z siebie daje, z czasem ma tego dość, czuje się wykorzystywana i „okradana”. W takim przypadku sympatia do bardziej biernej osoby szybko maleje. Analogicznie, osoba, która otrzymuje zbyt wiele, czerpie spore korzyści i nie jest w stanie się odwzajemnić – ma poczucie winy lub zwyczajnie czuje się niezręcznie. Ma wrażenie, że wykorzystuje drugą stroną, biorąc coś za darmo. Nikt nie lubi być  uzależnionym od drugiej osoby. Czuć się jej dłużnikiem. Kiedy obie strony dają sobie nawzajem porównywalnie wiele, pojawia się poczucie sprawiedliwości. Taka znajomość postrzegana jest jako lepsza i zdrowsza. Odczuwa się ją jako przyjemniejszą, nie krępującą i mniej zobowiązującą.

Każda relacja międzyludzka niesie za sobą pewne korzyści lub – wprost przeciwnie – szkody. Dlatego jak najbardziej na miejscu jest w nich rachunek zysków i strat.  Często nawet nieświadomie wykonuje się go kalkulując w myślach opłacalność znajomości. Co za tym idzie, większą sympatią cieszą się osoby, z którymi utrzymywanie bliskich kontaktów przynosi innym korzyści. Często są to ludzie majętni, posiadający wysoki status społeczny lub zawodowy, lubiani, popularni, powszechnie cenieni i poważani. Czasami z kolei o przychylności wobec drugiego człowieka decydują konkretne jego cechy charakteru, zainteresowania czy umiejętności. Bo to wszystko może być przydatne z punktu widzenia „biorcy”. Zyskiem z relacji może być możliwość nauczenia się czegoś od drugiej osoby, bycie przez nią i jej cechy uzupełnianym lub nawet wyręczanym.

Dodatkową kwestią jest tutaj posiadanie przez ludzi zalet i wad. O tym, czy jedna osoba lubi inną bardziej czy mniej, decyduje często fakt, czy jest w stanie zaakceptować jej wady w imię wyższego dobra – zalet. Bywa tak, że ważna zaleta rekompensuje nawet kilka wad. Czasem zaś dzieje się na odwrót – jedna wada potrafi być do tego stopnia nie do zniesienia, że przez nią wiele zalet pozostaje niezauważonych. Nie zawsze liczy się ilość pozytywnych i negatywnych cech. Znacznie częściej decyduje ich waga. Sprawą bardzo indywidualną jest to, jakie cechy ceni, a jakie potępia określona osoba. To ona decyduje, które z postaw będzie w stanie tolerować, a które nie. A dzieje się tak ponieważ każdy z nas posiada inne priorytety i inną hierarchię wartości.

Choć tym, kogo lubimy, a kogo nie, rządzą, jak widać, konkretne zasady, nadal kwestia ta pozostaje indywidualna. Ile jest osób, tyle można spodziewać się punktów widzenia. Każdy jest inny, więc te same schematy zachowań i sposobu myślenia, działają na każdego inaczej.